Widzisz po ścianach Ich godne Portrety,
Które ja stroje w bluszczowe bukiety,
W laury, y wieńce, a te Hemus radzi,
Gdy Mars Sármacki we krwi Trackiej brodzi
To jest Kasztolan Litewskiego Brześcia,
PRZECLAW Imieniem, jego pierwsze weścjá
Do Litwy od nas; zdobi cudza strona;
Lepiej się płonka krzewi przesadzona.
Rozumem wielkim Trybunalskie sztuby,
I rożne rady wspierał, co bez chluby,
Mówię, bom madre perory slyszála,
I toż mi zawsze przyzna ziemia cala.
Tatarskie knieje, Ukraińskie smugi,
I Dniestrskie, wiedzą dzielność Jego, strugi.
To szczęście wodzów, iż każde ich prace,
Y poty, wieczność zbiera, ják ná táce.
MARCIN RZEWUSKI drugie miejsce bierze
Pułkownik zacny, ten przy Świętej wierze,
I praw Ojczystych całości, fortuny
Łożył ze zdrowiem; znosił importuny
Juz Perekopskie, juz Woloskiej leze,
W piersiach swych mury stanowiąc, y wieże
Junácze sercá zrownaja fortecy,
Gdy ná Pogáńskie szábla wsiądzie plecy.
Jak do bulátu, tak do świętej stuły,
RZEWUSKIM plac jest, cel Płockiej Infuły
GERWILLUS złoty, ktory nowe boie
Z Awernem tocząc, dusz niewinnych roie,
Wykwitowawszy Plutona z opieki,
Do Empirejskiej sposobił pasieki.
Wdzięcznasz to Niebu, gdy pilnie, y szczerze
Dostoyni strzega Dusz zbioru, Pásterze.
Jeszcze Podlaskie nie zdały się kraje,
Bitne RZEWUSKICH nasycić zwyczaje,
Więcej fatygi pragną, y mozołu,
Przeniozszy swego Marsá do ROZDOŁU.
ROZDOL Tatarom, jako Grekom Teby,
Lub Kanny Penom, gotuje pogrzeby.
Każda ma siła mieć przeciwne siły,
Kolossy, Kolos gniecie ná mogiły.
Pierwszy tam osiadł Pan dowcipnej głowy
Czy w Senátorskiej, czy w Izbie sądowy,
STANISŁAW możny Podstoli z Bracláwiá,
Który Ojczyźnie złote gody sprawia,
Gdy często ná Sejm będąc Posłem, zdrowe
Pokoiu rady wnosi, y wojskowe.
Ten dobrze może poradzić w Senacie,
Kto przy walecznym, ma gębę, bulácie.
Po nim Syn tákże Bracławski Podstoli,
Trackie WAWRZYNIEC szyję kordem goli.
Bogaty w laury, przy których pioruny
Nic mu Bollony, nic ogniste łuny
Nie szkodzą, wsciekle Ordy tłucze, łamies
I samej grozi Ottomańskiej bramie
Najciężej Cnocie Rycerskiej wziąć pole,
I sami się jej nie opra, AEtole.
A PIOTR RZEWUSKI co wzgląd ná granice
Bracláwskie miewał, jakie niesie lice?
Jaka w Marsowych szrankách sláwa mina?
Gdzie Bassarabskie chorągwie zawina?
Nie dosyć starych granic pátrzać Jemu,
Nowe zamierzał ku Morzu Czarnemu.
Wspaniały zamysł ciasności nie kocha,
Ze mało ziemi Macedo ma, szlocha.
Ten, co go widzisz, Dniestr oblewa w koło?
A srebrny szyszak groźne kryje czoło,
JAN jest RZEWUSKI, który zá krzciciela
W Dniestrze, y wlásnej krwi nieprzyiáciela,
Z głową, więc, nurzał, y nie raz do skruchy
Zuchwale przywiódł Edońskie rozruchy.
Niewczesny to żal, gdyć nákroją szyje,
Spokojne niby czynić intencje.
Ten, co się przy nim Themis Święta chowa,
STANISŁAW Ziemski Sędzia koło Lwowa.
Zbiegła do Niebios Astrea, gdy ludzie
Rosputnej wodze puścili obłudzie,
Za jego znowu wrocilá dekretem,
Już sobie wolna, już nie pod muszkietem.
Bo, bywa czásem y Ratusz pod wártą,
Flintámi, słuszność ma gębę zawartą.
By też z pod ziemię ruszyć Piotrowiná,
STANISŁAW gotów, gdy się bárdość wspina
Na áffront prawdy, lecz z swoim uporem,
Nie raz kátowskim skrócona toporem.
Piecze swawolne kupy, nudna zgaga,
Gdy się on rzuci do Areopaga
Grzech kárę czuje; y biedne schną kłosy
Gdy kośiárz osła pociągnie swej kosy.
Trzech Mezon Ociec z CZERNIEJOWSKIEJ Matki,
Którym dziedziczną Cnotę, y dostatki,
I siebie nawet zostáwil samego,
Przy ánimuszu Mestwá nierównego.
Jakże w Ojcowskie wszyscy weszli strzemię,
Gdy laurem Tracką zagęściły ziemię.
Powzięta ze krwi Cnota zdobi Wnuka,
Śnieżysty łabęć nie urodzi kruka.
Sarmacki Hektor, JAN Lwowski Podczasy,
Jak mężnie Scytom zabiegał od spaszy?
Nie tak by duszno było przed tym Troi,
Gdyby on w ten czas w złotolitej zbroi
Stawal, y zdradne szabla mieszał Greki,
Tylko ze nasze powiły go wieki.
Roskosza Mężom obozowe trudy,
Czy słoty znoszą, czyli ostre grudy.
Miał on Dziedzicá z JAZLOWSKIEJ Junony,
Ale zazdrosne Park skorych kánony
W kwieciu lat samym, doyrzálą pieszczotę
Wydarły swiátu, á z nim wielką kwotę
Potomków, którzy liczne sławą tomy
Spokrewnione Męstwem pełnić mieli Domy
Ruina znaczna stracić Jedynaka;
Po Ulyssesie w żałobie Itaka.
FRANCISZEK drugi Brat, á Stolnik z Liwa
W Marsowym złote polu zbiera zniwá;
Tu y Otryiscy Szachmet Najeznicy,
Przy POGORZELSKICH wzięli szachownicy.
Im służy kostka domowej fortuny,
Ich honor liczy zá swe opiekuny.
Drudzy godności szukają ják z świecą,
Tu szczęścia w domu, fame Nieba świecą.
Między Rycerstwem godne Heroiny
Wiecznie rugują śmiertelne terminy.
Piękny dość honor z OBORSKICH wynika
Związku, w którym się liczy LUDOWIKA
Jedyny Klejnot z Golembia Starosty,
Któremu trupem dzielność ściele mosty.
Jak Jowisz, y Mars, gdy razem jaśnieją,
Domy złączone w godność dojrzeją.
W zácna y ANNA purpure się zorzy,
Która Mozyrski bierze Podkomorzy,
IELZECKI z Domu, y w Radzie, y w boju,
Tak w Todze znaczny, ják w Marsowym kroju,
Nie mniej dostojnie KATARZYNY loże,
W GUMOSKICH kwitnie nieśmiertelne Róże.
Mają ten zawsze dank wspaniale Cory,
Że przez nie możne biorą ligę Dwory.
Tu już nie miálkim płynie chwála stokiem,
Pilniejszym, prosze, rzuć na sciány okiem,
Gdzie się pod iárzmem Wschodni Olbrzym garbi,
FLORYAN MICHAL koronny Podskárbi
Zwycięskim wolność ogánia zámáchem,
Azyiskie Panstná samym wiąże strachem.
Głośniejsze Imię nád huczne kartany,
Podbija sobie dalekie Tyrany.
On jáko piorun Taurykańskie smyki,
Tłukł, y do ciasnej parował Tauryki,
On czoło Wojská, Sarmackiej Bellonie,
Bitne laurami często wieńczył skronie;
Wielkiej powági Pan był, między Pány,
W Senácie Ociec Ojczyzny kochány.
Nie zawsze się to w jednym człeku zgodzi,
Ze, wszystkim, jak chcą, zupełnie dogodzi.
Wprzód, jednák, niźli do koronnych kluczy,
Rękę, zwyczajna do sábli, przyuczy,
Bałtycką śmiałość bierze jako w kleszcze,
Pisarzem Ziemskim Lwowskim będąc jeszcze,
Gdy pod Gołębiem gromi Zámorczyki,
Wziąwszy Koronne pod komendę szyki.
Ma swoje dzielnych Cnota Mężów stopnie,
Nie pierwszym zaraz skokiem się w Niebo pnie. [...]
Na tejże sali jak niezliczone kwiaty,
W Dziardynach, widzieć zacne Kolligaty.
Tu CZERNIEJOWSKICH leia RZEKI Sławę,
DANIELOWICZOW tu ROLI uprawę,
KROSNOWSKICH boje, WASICZYNSKICH czyny,
CZURYŁÓW widzieć prawe Mársa Syny.
Podol z HUMICKICH Wojewodę głosi,
Co CZERNIEJOWSKA w Dom RZEWUSKICH wnośi.
Tu DZIERZKOW OSTRZEW, grodzi Tráckie Porty
Którym w smák bárdziej suchary, niż torty;
Blednial przed niemi Wschód nie raz jak husta,
Kiedy PIOTR z JANEM pilnował AUGUSTA.
Moskiewskie, Dackie, potrzeby ADAMA,
Glosza na pulnoc; jáka Scytom tama,
Możny NIECZUJA! KRZYSZTOF różne Dwory,
Do swojej Poseł nakłonił perory.
JAN Sedziá Ziemski, y Stolnik PRANDOTA,
Lubelskich Grodów jedyna pieszczotá.
Tu, co Edońskie śmiałości zákończa,
Walecznych FREDRÓW idzie w związek BONCZA,
Tu STANISŁAWCY, POTOCCY, FIRLEIE,
Składają życia nieśmiertelne dzieje.
STADNICKICH Pálmy, JARMOLINSKICH Aktá,
W zaślubne idą Kolligátow páktá.
Te z CZURYŁOWSKIEY DZIERZKOwná Purpury,
Łączy z RZEWUSKICH KRZYWDĄ Cynozury;
Jeszcze się dalej Jej godność rospostre,
Przy OSSOLINSKIEY z CZURYŁOW Cney Siostrze,
Druga CZERTWERSKIE z nimi Mitry krewni,
Wszak nas w tym Polska Kronika upewni.
Tez, y Kujáwskie z SZANIAWSKIM Infuły,
Y Kasztelaná świadczą protokoły.
Z tej HETMAN Mátki, z tych idzie splendorów,
On sam ozdobá Kolligáckich Dworow.
Z tej y Kasztelan Podlaski prym chwały
Bierze, w bitw pracy nigdy nie ustały.
Waleczna ręką przy Tego rozumie,
Coś więcej, niźli Mars, y Pallas umie.
Pan wielce godny, Pan pełen dobroty,
Tej mu nie ujmie nieprzyjaciel cnoty.
Z tej druga Juno, jakiej Kartagina,
Nie miálá, idzie Cna WOJEWODZINA,
Páni rozumu pięknego, y mowy:
Bieglejszy język w dyskursie, niż owy
Jowiszowego która z mózgu wstaje,
Attyckie rządzić głową mądrą kraje.
Z KONIECPOLSKIMI jakie w Dom zaszczyty
Przyniosła? których świat ozdaba syty.
Nie mniej tryumfu OBORSKICH KOLUMNY,
Dodaja KRZYWDZIE, zna Ich Bulgár dumny,
Znają Tatarskie, y Tráckie Księżyce,
Gdy uiezdzáli często na Tauryce.
Sarmacka u nich domowa Purpura,
Trzymać wysokie Krzesła Ich natura.
Z niej był MAURYCY: slawá mu nie sprosta;
Z niej JÓZEF zacny Olchowski Starosta.
W tymże kompućie POTOCKICH PILAWA,
Z ANNĄ z POTOCKICH KUNICKĄ zostawa.
Cokolwiek może jaśnieć w tym Imieniu,
RZEWUSKIM zdaje w zaślubnym pierścieniu.
Te zás Fortunnej Matki bierze zbiory,
Ten, co Azyiskie powściąganie rankory,
Y gnuśne kiedyś Budziaki wychłosta,
Pułkownik godny, Czułczycki Starosta.
Jaka powaga, jakie w nim talenta,
Świadczy oddana Poselstwá prezenta,
Gdy nan zgodliwe Ziemi Chełmskiej kreski,
Poszły, miarkując, że respekt Kroleski,
Zaskarbi Ziemstwu, y co mu rozkażę,
W dobre na Sejmie dźwignie awantaże.
Ten godnie służy, kto się uwieść nie da,
Wiernego Jowisz kocha Ganimeda.
Z tej Konchy Perla, Kreuzá z Hekuby,
Co z Kasztelanem Chełmskim wzięła szluby.
Chyba kto ptászych gdzieś pod płotem wabiow
Pilnuje, nie wie cnych KRASICKICH HRABIÓW,
Nie wie Ich cnoty, y zwycięskiej ręki,
Którym świat winien nieśmiertelne dzięki.
Co Krew Rycerska zápisze rubryką,
Sława w lot głosi áż zá Ameryką.
Jeszcze y sławne w Rycerstwie CETNERY,
RZEWUSKICH zdobią oświecone Cery,
Gdy HETMANOWI naszemu Bellone,
Starosta Lwowski oddaje za Żonę.
Im zawsze wdzięczne fatyg były Trony,
Złotem ważyły w Taurykę zagony.
Honory rozne, y Krzeslá n Senacie,
Jakby w dorocznej miewáli intracie.
Przejdźmy się teraz do KUNICKICH Sali,
Y Ci już Domu RZEWUSKICH się stali,
Zá swe Ich pisze Cny KRZYWDA wyráznie,
Gdy dożywotnie z HETMANEM przyjaźnie,
Jakiej Tarpejska nie znała publika,
Piękna z KUNICKICH pieści LUDOWIKA.
Nierówne Gwiazda, Gwieździe światło nieci,
A między nimi Księżyc piękniej święci. [...]
Więcej BIENIEWSKICH Kronika wyliczá,
Mnie Podczaszego, dość wspomnieć z Halicza.
Swiatuby trzeba tym Panom bić czołem,
Gdyby stanęli wszyscy z obopolem.
Wiedziały czujność Jego kommuniki,
Mądra perorę słyszały Sejmiki.
Nie mniej jak bitne skrzydła Obozowe,
Uczone piorá czynią klęski nowe.
Taż dostojnością y Podczaszy drugi,
Takze Halicki, Marsowe zeglugi,
Y szczęścia tonie przebywa, w swym wieku,
Sniegi Edonskie grzeje do rośćieku.
Tym sercem mężny Chorąży z Bracławia,
Zá całość Polska swych piersi nadstawia.
Mury y szańce przejdą zdolne piersi,
Lakonskiej cnocie, tył podáją Persi.
Te wziął KUNICKI BIENIEWSKĄ ozdoby
Honorow, wojen, y szczęścia; rzadko by
Jej równej dobrać, przecież on dobiera,
Z POTOCKICH ANNE, która świat zawiera,
W Krwi Katalogu; bo Paleologi,
Wschodnich Monarchów, y Sarmackie Bogi,
Y co bydz tylko może wielkiej Stymy,
Do swego ściąga Imienia Maxymy.
JOZEF y MICHAL Paniętá dorodne,
Akademicznej pracy jeszcze głodne,
Laurem Parnáskim skronie swoje chłodzą,
Na które Wience triumfalne godzą;
Z Zacnej POTOCKIEJ te się krzewią kwiaty,
Jak piękny honor stąd będzie zá laty!
Jasnego Wschodu nie zasłoni chmura,
Znáć, co umieją Lwy młode, z pazura.
Godne tu Ligi, godne sa Imiona,
Lecz wszystkie przejdzie Sarmacka Bellona,
Uroda, kształtem, fortuna, honorem,
Powagi, chwały, y wszystkich cnót wzorem,
Z BIENIEWSKIEY Matki, co na świat wyniká,
KUNICKICH wieczny zászczyt LUDOWIKA.
Coś nad Boginie jeszcze mają Dwory,
Gdzie Dam wspaniałych prym biorą pozory.
Pani celnego umysłu, y miny,
Jaka powinna bydź Wojewodziny.
Ma, w Hetmanowej, nie chodząc zá Ide,
Nowa potomny wiek Semirámide.
Tamta Cyrowi głowę zdjęła z kárku,
Ta dumne Scyty pędzi do szarwarku,
Przy swym Hetmanie; jeden jest fok w gronie;
Jowisz sfer swoich udziela Junonie.
Samo, gdzie poprzy oko prawie mówi,
Y serca ludzkie, miękczy, cieszy, zdrowi.
Gdzie rozpieszczonym okiem rzuci ona,
Coś wdzięczniejszego tamta bierze stroná
Gdy znowu groźnym okiem daje plaży,
Chyba że twarde nieuczuja głazy.
Któż jest, co nie wie, że są rożne sale,
W często odmiennym zrzenicy krysztale.
Zá wielkie szczęście poczytywać sobie,
Może, kto się sam Jej wpatrzy osobie;
Kto slow łaskawych kosztuje słodyczy,
Nektarów innych koszstować nie życzy.
Albo w Jej ustach cukier sam topnieje,
Albo sie Hibla miodoplynna leie.
Przechodzą dzielne Marsowe praktyki,
Pieszczone w swoich dyskursach języki. [...]